To druga najgorsza gra na Steam, mimo że zadebiutowała na początku maja. Gracze od momentu premiery zasypali ją negatywnymi opiniami. Wszystko kręci się wokół dostępu i możliwości grających.
8 maja tego roku na Steam pojawiła się nowa darmowa gra GeoGuessr – gra w głównym założeniu miała pozwalać graczom rywalizować z innymi, wspinając się po każdym pojedynku w szczeblach rankingu. Istotna w tym wszystkim jest znajomość geografii – to jak przeanalizujecie wskazówki np. oznakowanie czy charakterystyczność budynków i to, czy uda wam się zgadnąć, w jakim kraju się “pojawiliście”.
To druga najgorzej oceniana gra na Steam – co poszło nie tak?
Produkcja, choć w głównym założeniu wydawała się naprawdę świetnym pomysłem, tak ostatecznie coś poszło nie tak i to do tego stopnia, że nawet twórcy nie mogli się tego spodziewać. Po raptem tygodniu od premiery gra zebrała ogrom negatywnych opinii, zbierając łącznie 3 346 recenzji, z czego jedynie 17,3% to opinie pozytywne.
Według serwisu Steam250, GeoGuessr Steam Edition uplasował się na drugim miejscu wśród najgorzej ocenianych gier na platformie. Grę wyprzedza jedynie War of the Three Kingdoms, a tuż za nią znajduje się Command & Conquer 4: Tiberian Twilight. Zajęcie miejsca w tak niechlubnym zestawieniu to wstyd. Złe opinie są związane z dostępem do trybów rozgrywki – chodzi konkretnie o ograniczenia.
W darmowym wariancie GeoGuessr Steam Edition gracze mogą korzystać jedynie z trybu Amateur Division oraz nieklasyfikowanych pojedynków drużynowych. Z kolei reszta funkcji pojawia się dopiero po wniesieniu stosownej opłaty – największy z pakietów kosztuje dla przykładu 115 zł rocznie lub 10 zł miesięcznie.
To jednak nie koniec kontrowersji
Kolejnym problemem jest brak wspólnego dostępu do płatnych treści między wersjami gry. Wyobraźcie sobie, że zakupiliście subskrypcję przez przeglądarkę – okazuje się wówczas, że nie działa ona w wersji na Steam i odwrotnie. Można temu oczywiście zapobiec, ale pod warunkiem zakupienia jednego z najdroższych, rocznych pakietów. Efekt? Gracze muszą ponosić dodatkowe wydatki. To jedna z tych sytuacji, która nie powinna mieć miejsca.
Miejsca nie powinna mieć też sytuacja z udziałem EA, o której opowiadaliśmy wam w weekend. Zgodnie z informacjami podanymi przez byłego producenta wykonawczego nowego Dragon Age, wynika że firmy nie obchodziły losy serii – zamiast tego wolała skupiać się na gniocie, który tydzień po premierze zniknął z rynku.
EA olało dwie flagowe marki. Następnie rozwijało gniota, który po premierze zniknął z rynku
Źródło: Insider Gaming
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Dodaj komentarz